Przez Szynszylka, 3 godziny temu w Życie uczuciowe. 179 odpowiedzi. 1079 wyświetleń. 28.50$. 2 minuty temu. Może to z mojej strony czysta zazdrość, ale sprawa wygląda następująco. Jedna z
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2015-01-08 20:24:10 tomhet Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-30 Posty: 3 Wiek: 31 Temat: Koleżanka... Przyjaciółka? Czy może coś więcej? Witam wszystkich się od jakiegoś czasu z myślami, żeby to napisać. Aż stwierdziłem, że przyda mi się spojrzenie kogoś "z zewnątrz" na całą sytuację, zanim coś zepsuję. Problem jak się pewnie domyślacie po temacie, jest z koleżanką... Postaram się to streścić jak najbardziej, żeby nie było mam 31 lat, Marta 27, znamy się od około 2 lat, choć z różnych powodów lepszą znajomość utrzymujemy od około roku. Ostatnio mamy ze sobą bardzo dobry kontakt, kiedy jest to możliwe spotykamy się w wolnym czasie ( pracujemy w różnych firmach, często na różne zmiany... więc czasem jest ciężko ). A kiedy nie możemy się spotkać w cztery oczy, standardem są codzienne ( czasem nawet kilkugodzinne ) rozmowy przez telefon, sms-y ( czasem do rana ) o wszystkim i o sobie ponad 2 lata temu, po zakończeniu ostatniego chorego związku, że już więcej nie próbuję i wolę być sam ( Jak się okazało dziewczyna była wtedy ze mną, bo miałem wspólnych znajomych z jej byłym a chciała przez nich i przeze mnie spowodować, żeby on się zaczął o nią z powrotem starać. Nie potrwało to długo, bo po jakichś 2 miesiącach zostawiła mnie argumentując to tym, jaki jestem w paru kwestiach kiepski w porównaniu z jej byłym, i że potrzebuje faceta w jego typie. A jej poprzedniczki niewiele lepsze też były... miałem totalnie dość i stąd twarde postanowienie pozostania w samotności ). I przez te 2 lata wychodziło mi to całkiem dobrze, trzymałem się na dystans od wszelkich bliższych relacji damsko-męskich i nawet nie było tak źle. Marcie jednak nie potrafiłem się oprzeć, nie potrafiłem do niej nabrać dystansu... i stało się, moje postanowienie legło i zaczęła być dla mnie kimś więcej niż tylko dobrą czym problem?Jak się pewnie domyślacie ( inaczej bym tu nie pisał ) mnie na Marcie zaczęło bardzo zależeć, i ogarnięty facet już by z tym pewnie zrobił co trzeba. Ja niestety zacząłem uciekać w przeszłość, analizować, porównywać, doszukiwać się nie wiadomo czego i nie wiadomo po co. To zaczęło rodzić głupie myśli, obawy, że zaraz coś w naszych relacjach zepsuję, aż w końcu zaczynam się bać cokolwiek z tym zrobić. Nie pomaga mi w tym też fakt, że jak sama twierdzi, jest sama i tak jest jej dobrze więc nie chce tego zmieniać ( z tego co kiedyś wspomniała jej ostatni związek który jakiś rok temu się zakończył, też nie był ciekawy ).Od naszych wspólnych znajomych wiem, że dla niej znajomość ze mną jest ważna, liczy się z moim zdaniem. Martwi się o mnie, bo już kilka razy zgarnąłem opierdziel, że się nie wyśpię a mam lekko niebezpieczną pracę ( elektryka, wyższe napięcia i czasem na wysokości ) i może mi się coś stać ( jak z tego żartuję, że najwyżej mnie prąd popieści to też się złości ). Ostatnio byliśmy na jednodniowym wypadzie w góry na spontanie, a teraz ona planuje jakiś wyjazd ze mną, tylko jeszcze nie chce zdradzić szczegółów. Jak rzuciłem w żartobliwej wymianie zdań coś w stylu " kiedyś w końcu będziesz mnie mieć dość" dostałem dość poważną odpowiedź, że nie wydaje jej się żeby kiedykolwiek tak się mogło stać... itd, itd, itd...Chwilami myślę, że niewiele brakuję, żeby to poszło w dobrą stronę... a później nachodzą głupie myśli i uciekam w przeszłość, i tak jedne myśli z drugimi się szamotają od jakiegoś sądzicie o takim zachowaniu dziewczyny?Dziewczyny, poświęcały byście tyle czasu komuś dla samej przyjaźni?Dziękuję za poświęcony czas i ewentualne odpowiedzi Pozdrawiam. 2 Odpowiedź przez robingirl 2015-01-08 22:15:20 Ostatnio edytowany przez robingirl (2015-01-08 22:17:49) robingirl Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-22 Posty: 433 Wiek: trzecia dekada leci Odp: Koleżanka... Przyjaciółka? Czy może coś więcej? Pytanie podstawowe jest takie, dlaczego skoro się dobrze rozumiecie, Wasz kontakt pozostał tej swojej koleżance piszesz niewiele. Dlaczego jest sama? Czy kogoś szuka, czy ma np. w tym momencie życia jakieś inne cele?Jeśli w ciagu dwóch lat nie zdarzyło Ci się zauważyć z jej strony zantersowania jako facetem, to niestety możliwe, że jesteś dla niej tylko miłym męskim towarzystwem ale niezwiązkowym. Bezpieczną przystanią po poprzednim związku, może jakimś substytutem prawdziwego faceta. O, taki kuzyn . Czyli wszystko jest ok, dopóki jest platonicznie. Odmianą tutaj jest wersja w której są jakieś przebłyski zaintersowania, ale dziewczyna trzyma się z daleka, bo świadomie albo podświadome myśli, że nie będziecie dobrą parą. Czyli trzeba zadowolić się fajnym przyjacielem, bo na faceta już nie starcza. W takiej sytuacji wyobrażam sobie, że ktoś może poświecić czas i uwagę nawet nie będąc zakochanym. Aczkolwiek to są raczej rzadkie sytuacje i raczej relacje nie są bardzo zażyłe (telefonowanie przez kilka godzin, wspólne wyjazdy itd.). (Nie uwzględniam tutaj celowego manipulowania facetem, które się tu w wątkach forumowych przewija, gdzie dana osoba jest poduszką do wypłakiwania się dla osoby, która po prostu szuka zapchajdziury po nieudanym związku). Natomiast jest też możliwa wersja, w której trafiliście na sibei w momencie, gdzie i Tobie i jej potrzebna była przyjaźń i tak to zostaało. Ponieważ to Ty musiałeś dojść do siebie po poprzednim związku, ona też, to nic się nie rozwinęło. W sumie to wersja optymistyczna, bo jest szansa, że dziewczyna jednak coś może do Ciebie wykrzesać, o ile jeszcze nie przegapiłeś momentu. A co z tym wszystkim zrobić? Zależy od tego, jak szybko zaczyna Ci zależeć, jaki sposób działania preferujesz i jaka to dziewczyna Bo my Ci możemy tuaj doradzać, ale nikt w głowie Marty nie siedzi Możesz od razu kawa na ławę i od razu będziesz wiedział, jakie masz szanse. Jak dziewczę jest ok, to Ci prosto z mostu powie, że tylko kolegą możesz być albo że chce spróbować. Tylko niestety, rzuconego słowa już sie nie cofnie. Więc po takim wyznaniu powrót do waszych aktualnych relacji może być niemożliwy. Zaleta: wiesz na czym stoisz i ewentualnie jak nie masz u niej szans, to możesz kontakty schłodzić/zamknąć i ruszać dalej. Albo zdecydować coś innego. Opcja dla cierpliwych, to zachowanie spokoju i subtelniejsza próba zmiany waszej relacji na bardziej chłopak-dziewczyna. I obserwować, co się dzieje. Myślę, że jeśli macie dobry kontakt, to będziesz widział w jakim kierunku to zmierza i ewentualnie wycofasz się. Ja bym chyba bym jednak działała. Jeśli naprawdę Ci na dziewczynie zależy (w końcu przez długi czas chciaeś być sam), to lepsze będzie pokazanie "wiesz czego" niż bezczynne czekanie na jakieś cuda. Szkoda życia, a jeszze Ci ją ktoś może sprzątnąć sprzed nosa. Oczywiście, że może Ci też przejść zauroczenie. Ale może nie. Wiec bardziej będziesz cierpiał będąc nieszczęśliwie zakochanym czy jednak mając jasną informacje na tak lub na nie? W Twojej sytuacji chyba jednak pasuje mi powiedzienie "lepiej żałować teog co się zrobiło, niż tego czego sie nie zrobiło". Na pewno trzeba wziąć pod uwagę, żę ponieważ spotkaliście się obydwoje po trudnych rozstaniach, to dziewczyna może mieć wątpliwości wobec Twoich intencji i niekoniecznie to wszystko bedzie tak proste i łatwe, jak by się mogło wydawać, nawet jeśli ona też jest Tobą zainteresowana. Powodzenia [Ojeju, ale dziś mi się pisarz załączył.:)] 3 Odpowiedź przez tomhet 2015-01-09 23:24:49 tomhet Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-30 Posty: 3 Wiek: 31 Odp: Koleżanka... Przyjaciółka? Czy może coś więcej? robingirl napisał/a:O tej swojej koleżance piszesz niewiele. Dlaczego jest sama? Czy kogoś szuka, czy ma np. w tym momencie życia jakieś inne cele?Starałem się pisać jak najkrócej, żeby nie było wypracowania na parę stron . Aktualnie nikogo nie szuka, czasem wtrąca przy okazji jakichś rozmów w tym temacie, że pasuje jej tak jak jest... ale nigdy nie drążyłem "dlaczego tak?". Sporo pracuje ( wyrabiała nawet dużo nadgodzin, bo brakuje ludzi w firmie w której pracuje ) ale jakiegoś większego konkretnego celu w życiu aktualnie chyba nie ma, raczej standardowe, jak każdy ( przynajmniej niczym takim się nie chwaliła ). Teraz ma mieć trochę więcej wolnego w pracy i chce trochę pojeździć, pozwiedzać, odpocząć od roboty i codzienności... Prócz wycieczki którą planuje i nie chce mi na razie szczegółów zdradzić ( o której w 1szym poście pisałem ) mamy zaplanowane 2 kolejne o ile zgra nam się jakoś wolne w napisał/a:Jeśli w ciagu dwóch lat nie zdarzyło Ci się zauważyć z jej strony zantersowania jako facetem, to niestety możliwe, że jesteś dla niej tylko miłym męskim towarzystwem ale niezwiązkowymPrzez pierwszy rok znajomości, widywaliśmy się jedynie sporadycznie przy okazji jakichś spotkań ze wspólnymi znajomymi. Wiedziałem że ma chłopaka i trzymałem się z daleka. Od zeszłej zimy dopiero odnowiliśmy kontakt, a od mniej-więcej wakacji jest on na obecnym poziomie. Jakieś przebłyski zainteresowania zauważałem ( to jak patrzy na mnie, jak ze mną rozmawia, zaczepia, przytula się itd... ) ale tu problemem jestem ja, tu zaczynam uciekać do przeszłości... Zaczynam nad tym myśleć i wychodzą mi jakieś głupie wnioski i wątpliwości co do interpretacji jej zachowania ( + jej twierdzenie, że chce być sama i jej to pasuje... choć sam tak twierdziłem, aż do teraz... tylko że umysł kobiety a umysł faceta inaczej nieco działa ). I niestety nie potrafię tego wyłączyć, prędzej czy później wszystko analizuje. Manipulacje wykluczam, tego tupu kwestie już przerabiałem i bardzo ostrożnie do takich sytuacji podchodzę, a w tym przypadku zupełnie nic na to nie napisał/a:Możesz od razu kawa na ławę i od razu będziesz wiedział, jakie masz szanse. Jak dziewczę jest ok, to Ci prosto z mostu powie, że tylko kolegą możesz być albo że chce spróbować. Tylko niestety, rzuconego słowa już sie nie cofnie. Więc po takim wyznaniu powrót do waszych aktualnych relacji może być się niestety boję, choć właśnie ku takiemu rozwiązaniu się powoli skłaniam. Mniejszy ból będzie, jeśli spróbuję i nie wyjdzie a relacja się ochłodzi, niż jeśli na razie się będę cieszył z tego co jest, a później męczył jak ewentualnie pojawi się jakiś inny... a wtedy i tak nasze dobre relacje się 4 Odpowiedź przez robingirl 2015-01-10 10:29:59 robingirl Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-22 Posty: 433 Wiek: trzecia dekada leci Odp: Koleżanka... Przyjaciółka? Czy może coś więcej? tomhet napisał/a:Starałem się pisać jak najkrócej, żeby nie było wypracowania na parę stron . Aktualnie nikogo nie szuka, czasem wtrąca przy okazji jakichś rozmów w tym temacie, że pasuje jej tak jak jest... ale nigdy nie drążyłem "dlaczego tak?". Sporo pracuje ( wyrabiała nawet dużo nadgodzin, bo brakuje ludzi w firmie w której pracuje ) ale jakiegoś większego konkretnego celu w życiu aktualnie chyba nie ma, raczej standardowe, jak każdy ( przynajmniej niczym takim się nie chwaliła ). Teraz ma mieć trochę więcej wolnego w pracy i chce trochę pojeździć, pozwiedzać, odpocząć od roboty i codzienności... Prócz wycieczki którą planuje i nie chce mi na razie szczegółów zdradzić ( o której w 1szym poście pisałem ) mamy zaplanowane 2 kolejne o ile zgra nam się jakoś wolne w pracy. Przez pierwszy rok znajomości, widywaliśmy się jedynie sporadycznie przy okazji jakichś spotkań ze wspólnymi znajomymi. Wiedziałem że ma chłopaka i trzymałem się z daleka. Od zeszłej zimy dopiero odnowiliśmy kontakt, a od mniej-więcej wakacji jest on na obecnym poziomie. Jakieś przebłyski zainteresowania zauważałem ( to jak patrzy na mnie, jak ze mną rozmawia, zaczepia, przytula się itd... ) ale tu problemem jestem ja, tu zaczynam uciekać do przeszłości... Zaczynam nad tym myśleć i wychodzą mi jakieś głupie wnioski i wątpliwości co do interpretacji jej zachowania ( + jej twierdzenie, że chce być sama i jej to pasuje... choć sam tak twierdziłem, aż do teraz... tylko że umysł kobiety a umysł faceta inaczej nieco działa ). I niestety nie potrafię tego wyłączyć, prędzej czy później wszystko analizuje. Manipulacje wykluczam, tego tupu kwestie już przerabiałem i bardzo ostrożnie do takich sytuacji podchodzę, a w tym przypadku zupełnie nic na to nie się niestety boję, choć właśnie ku takiemu rozwiązaniu się powoli skłaniam. Mniejszy ból będzie, jeśli spróbuję i nie wyjdzie a relacja się ochłodzi, niż jeśli na razie się będę cieszył z tego co jest, a później męczył jak ewentualnie pojawi się jakiś inny... a wtedy i tak nasze dobre relacje się Tomhet, niestety w kilku postach wszystkiego się nie opowiedzieć Dlatego porady masz na podstawie strzępków informacji, a sam musisz ocenić, jak wygląda całość. Bo to co napisałeś ja mogę zinterpretować zarówno w sposób korzystny jak i niekorzystny dla Twojego zainteresowania nią W wersji "negatywnej" jesteś po prostu wypełniaczem czasu po poprzednim związku, dziewczyna pracuje nad swoją karierą i nad sobą, a Ciebie ma jako ciekawe towarzystwo do spędzania wolnego czasu. Zwłaszcza jeśli np. po poprzednim rozstaniu straciła na rzecz byłego znajomych, to osoba z którą można wspólnie zrobić coś ciekawego, zwłaszcza wyjechać, jest bardzo cennym towarzystwem, niezależnie od płci. Ale nic więcej się za tym nie kryje. Tak, dziewczyny tak czasem umieją "platonicznie". W takiej sytuacji kontakty z czasem kontakty Wam się rozluźnią, szybciej jeśli Ty lub ona kogoś poznacie. We wersji "pozytywnej", trafiliście na siebie w "luce" porozstaniowej. I dziewczyna, jeśli jest rozsądna, być może stwierdziła, że nie będzie się po nieudanym związku pakowała z impetem w następny, gdzie mogłaby być tylko "plasterkiem". Ale widocznie polubiła Cię na tyle, że uznała iż warto sobie dać szansę chociaż na stopie koleżeńskiej (miłe towarzystwo) z takim założeniem "zobaczymy, co będzie". Twierdzenia, że chce być sama mogą zgadzać się z prawda, ale służyć też temu, żeby Ciebie nie wystraszyć (pewnie jeszcze pół roku temu, jak by Ci powiedziała, że kogoś szuka i się Tobą interesuje, to Ty byś uciekł z wielkim krzykiem ). A nadgodziny w pracy może brać z powodów finansowych, zainteresowania pracą, aktualnej potrzeby itd. itp. I tak się to ciągnie, bo obydwie strony nie wpadły na pomysł, żeby coś zmieniać. Trzymam za Ciebie kciuki. Znacie się już wystarczająco długo, żebyś wiedział, jaka "taktyka" będzie potencjalnie najskuteczniejsza dla Ciebie i dla niej. Obserwuj jej zachowania wobec Ciebie, patrz na fakty/zdarzenia - takie banalne stwierdzenie, też może być pomocne. I może zaufaj swojej "męskiej intuicji" ?Niezależnie od tego co zrobisz lub NIE zrobisz - gwarancji i tak nie ma żadnej (w sensie, nawet jeśli ze strachu przed utratą przyjaźni nie zrobisz nic, to po pierwsze się namęczysz a po drugie ona może kogoś zupełnie przypadkiem poznać i przestanie mieć dla Ciebie czas). A chyba lepiej mieć satysfakcję, że się próbowało niż kaca moralnego, że się przegapiło szansę A jak będziesz miał ochotę, to za jakiś czas wpadnij i napisz, jak się sytuacja potoczyła. 5 Odpowiedź przez mrbart 2015-01-10 17:10:11 mrbart Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-01-26 Posty: 327 Odp: Koleżanka... Przyjaciółka? Czy może coś więcej? Zachowanie dziewczyny, o które pytasz jest tutaj najmniej istotne. Zastanów się lepiej jakie Ty masz oczekiwania i jeśli chcesz z nią być to najzwyczajniej w świecie działaj w tym kierunku, zamiast zadowalać się jakimiś substytutami. Żeby zdobyć kobietę nie można bać się jej stracić. 6 Odpowiedź przez Sara_Iman 2015-01-10 17:35:13 Sara_Iman Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-09 Posty: 21 Odp: Koleżanka... Przyjaciółka? Czy może coś więcej?U mnie podobny dylemat, tyle że znajomość dopiero bardzo krótka. U Ciebie, jak sam wspomniałeś, zaczęła się od wakacji, czyli trwacie w takim układzie już pół roku. Myślę, że to wystarczający czas, aby wyłożyć karty na stół, zwłaszcza, że dziewczyna chyba wysyła Ci delikatnie sygnały, że jest Tobą zainteresowana. Weź się w garść i przełam strach. Powiedz, jak Ty odbierasz tę relację, że nie potrafisz w niej tkwić w nieskończoność, że jest to dla Ciebie relacja, która prowadzi do czegoś poważniejszego. Jeśli ona powie nie, to będziesz mieć jasną sytuację plus świadomość, że jesteś dla niej tylko kolegą zapychającym emocjonalne luki. A kimś takim nigdy nie warto być. A jak powie tak, to możesz zyskać fajną dziewczynę 7 Odpowiedź przez robingirl 2015-01-11 00:22:23 robingirl Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-22 Posty: 433 Wiek: trzecia dekada leci Odp: Koleżanka... Przyjaciółka? Czy może coś więcej? mrbart napisał/a: dziewczyny, o które pytasz jest tutaj najmniej istotne. Zastanów się lepiej jakie Ty masz oczekiwania i jeśli chcesz z nią być to najzwyczajniej w świecie działaj w tym kierunku, zamiast zadowalać się jakimiś substytutami. Żeby zdobyć kobietę nie można bać się jej - nice picture Aczkolwiek może tutaj ciut na wyrost. Za to z komentarzem się co do meritum zgodzę. 8 Odpowiedź przez tomhet 2015-01-11 00:35:09 Ostatnio edytowany przez tomhet (2015-01-11 00:37:01) tomhet Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-30 Posty: 3 Wiek: 31 Odp: Koleżanka... Przyjaciółka? Czy może coś więcej? robingirl napisał/a:Tomhet, niestety w kilku postach wszystkiego się nie opowiedzieć Dlatego porady masz na podstawie strzępków informacji, a sam musisz ocenić, jak wygląda całość. Bo to co napisałeś ja mogę zinterpretować zarówno w sposób korzystny jak i niekorzystny dla Twojego zainteresowania nią Zdaję sobie z tego sprawę. Pierwszy raz piszę coś takiego na tego typu forum z prośbą o jakąś poradę, tak że szczerze powiedziawszy to nawet nie bardzo wiedziałem jak się za to zabrać, od czego zacząć, co i jak opisać...robingirl napisał/a:W wersji "negatywnej" jesteś po prostu wypełniaczem czasu po poprzednim związku, dziewczyna pracuje nad swoją karierą i nad sobą, a Ciebie ma jako ciekawe towarzystwo do spędzania wolnego czasu. Zwłaszcza jeśli np. po poprzednim rozstaniu straciła na rzecz byłego znajomych, to osoba z którą można wspólnie zrobić coś ciekawego, zwłaszcza wyjechać, jest bardzo cennym towarzystwem, niezależnie od płci. Ale nic więcej się za tym nie kryje. Tak, dziewczyny tak czasem umieją "platonicznie". W takiej sytuacji kontakty z czasem kontakty Wam się rozluźnią, szybciej jeśli Ty lub ona kogoś wiem czy to istotne i są to tylko moje spostrzeżenia i wnioski z naszych rozmów, ale tak mi na myśl przyszły jak to wszystko dziś jeszcze raz przeczytałem. W kwestii poprzedniego związku, ma go raczej za sobą, nie przejmuje się tym co było i żyje tym co jest. Zostały jej tylko złe naleciałości po byłym, typu... niska samoocena czy kompleksy na niektórym punkcie ( np. na punkcie wagi, od kiedy ją znam wyglądała normalnie, a jej były stwierdził, że może by trochę schudła... przy około 170 wzrostu niecałe 55kg, wzięła sobie to wtedy do serca i widzę, że trochę z tego jej do dzisiaj pozostało, choć nie ma ku temu podstaw )robingirl napisał/a:We wersji "pozytywnej", trafiliście na siebie w "luce" porozstaniowej. I dziewczyna, jeśli jest rozsądna, być może stwierdziła, że nie będzie się po nieudanym związku pakowała z impetem w następny, gdzie mogłaby być tylko "plasterkiem". Ale widocznie polubiła Cię na tyle, że uznała iż warto sobie dać szansę chociaż na stopie koleżeńskiej (miłe towarzystwo) z takim założeniem "zobaczymy, co będzie". Twierdzenia, że chce być sama mogą zgadzać się z prawda, ale służyć też temu, żeby Ciebie nie wystraszyć (pewnie jeszcze pół roku temu, jak by Ci powiedziała, że kogoś szuka i się Tobą interesuje, to Ty byś uciekł z wielkim krzykiem ). A nadgodziny w pracy może brać z powodów finansowych, zainteresowania pracą, aktualnej potrzeby itd. itp. I tak się to ciągnie, bo obydwie strony nie wpadły na pomysł, żeby coś bym może nie uciekł , ale te pół roku wstecz nie mieliśmy tak dobrego kontaktu jak obecnie i nie myślałem o niej jak o kandydatce na związek, nie czułem tego co teraz... więc pewnie bym się wycofał, nabrał dystansu jak to zwykłem wtedy robić. U mnie to chyba nawet nie luka porozstaniowa, ponad 2 lata samotności to sporo, pozbierałem się trochę w tym czasie, zmieniłem częściowo otoczenie, zmieniłem pracę na lepszą... tylko to wracanie w przeszłość i myślenie, porównywanie do sytuacji z przeszłości jak się coś między nami wydarzy... i to mnie chyba blokuje przed jakimś zdecydowanym ruchem, żeby coś między nami zmienić ( opisałem w 1szym poście ostatnią dziewczynę z którą byłem, poprzedniczki mimo że było ich mało nie były lepsze. Dały mi tak mocno w kość, że przez jakiś czas nie było mowy o tym, żeby jakaś dała radę się zbliżyć ) Nie porównuję Marty do poprzedniczek ( żebyście mnie źle nie zrozumieli ) w żadnym razie, każdy jest inny a ona jest zupełnie od tamtych inna. Najszybciej zobrazuje to tak... Jak wsadzę rękę w ognisko, to się poparzę... za drugim razem jak ją do innego ognia wsadzę też się poparzę... ale też od razu przypomnę sobie jak się i za 1szym razem poparzyłem... coś w tym kierunku. No ale nic, muszę chyba spróbować jakoś obejść to głupie myślenie i analizowanie... i sprawdzić co się stanie jak raz jeszcze moją przykładową łapę w przykładowy ogień wsadzę robingirl napisał/a:A jak będziesz miał ochotę, to za jakiś czas wpadnij i napisz, jak się sytuacja może być ciężki, żeby temat w którąś stronę przepchnąć, bo po przerwie świąteczno-noworocznej teraz mnie zawalili robotą i chyba się będziemy zmianami większość czasu mijać a nie są to sprawy do załatwiania telefonicznie... ale będę zaglądał i jak się coś wyklaruje to napiszę Dzięki za wszystkie wypowiedzi, dają mi one sporo do myślenia... myślenia raczej w tą pozytywną stronę Pozdrawiam.( btw... mam nadzieję, że to co napisałem ma jakiś sens, bo jestem po 12 godzinach pracy i już nie myślę za dobrze ) 9 Odpowiedź przez enya 2015-01-11 00:57:26 enya Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-31 Posty: 1,158 Odp: Koleżanka... Przyjaciółka? Czy może coś więcej? Jak dla mnie to Ty i ona macie się ku sobie... Wydaje mi się, że ona myśli podobnie jak Ty, a mianowicie jest Tobą zainteresowana, jesteś dla niej kimś bliskim ale się boi, że jeśli zmienicie status tej relacji, jakoś się wobec siebie okreslicie, że chcielibyście wobec siebie czegoś więcej to coś się zepsuje. Nie traktowałabym zbyt poważnie tych jej stwierdzeń, że ona nikogo nie szuka, że dobrze jest jej być samej - bo to tylko schemat obronny. Jednak nie da się na dłuższą metę unikać relacji tylko dlatego, że kiedyś zostało się zranionym. Sam jesteś tego przykładem, zatem jeśli na jej drodze pojawi się właściwy facet to jej założenia też się zmienią. A jest duża szansa, że Ty jesteś dla niej facetem wartym tego aby zaryzykować i na początek zacznij bardziej entuzjastycznie odwzajemniać jej gesty takie jak np. przytulenia itp., zaobserwuj jej reakcję na Ciebie. Jeśli na jakieś subtelne gesty z Twojej strony dotyczący fizyczności, bliskości będzie reagować przyzwoleniem, czy je odwzajemniać to znaczy, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Wtedy możesz pomyśleć o tym by posunąć się dalej i np. z nią pogadać o Was. Kim dla siebie jesteście, jakie macie oczekiwania względem siebie, czego się obawiacie itp. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
mgr Kamila Krocz. Ekspert. Opublikowano 24 Sierpnia 2016. kingga24, każdy z nas ma inne pojęcie "zdrady". Dla jednego zdrada to pójście z kimś do łóżka, a dla innego już pocałunek z inną osobą. To Ty określasz, co jest zdradą, a co nie jest według Twoich "standardów". Uważam, że po prostu dałaś się ponieść emocjom. Źródło: Pinterest W tym wpisie znajdziesz sygnały, które świadczą o tym, że jesteś dla niego tylko koleżanką. Kiedy zauroczymy się w jakimś chłopaku, staramy się do niego zbliżyć, lepiej go poznać i zrobić wszystko, by on zwrócił na nas uwagę. Często doszukujemy się również w jego zachowaniu gestów, które miałyby świadczyć o tym, że on odwzajemnia nasze uczucia. Warto zwrócić również uwagę na sygnały, które świadczą o tym, że on traktuje Cię jedynie jak koleżankę. Nie musisz przyjmować ich za pewnik (w końcu może chłopak jest bardzo nieśmiały), ale jeśli kilka z nich się zgadza, to raczej nie powinnaś robić sobie zbyt dużych nadziei. Sygnały, że jesteś dla niego tylko koleżanką #1. Podkreśla, że Cię lubi, ale mówi to nie tylko Tobie. Jeśli on mówi, że Cię lubi, to najprawdopodobniej tak właśnie jest. Możliwe jednak, że nie jesteś jedyną dziewczyną, do której żywi takie uczucia, a im jest Was więcej, tym mniejsze szanse, że to właśnie do Ciebie czuje coś więcej niż do reszty. #2. Zagaduje Cię, ale nic poza tym. Wiele dziewczyn doszukuje się jakiegoś znaku w tym, że chłopak się do nich odzywa. Niestety rozmowa z dziewczyną to dla wielu chłopców po prostu… rozmowa z dziewczyną. Nie ma sensu doszukiwać się w tym drugiego dna. #3. Nie zmniejsza dystansu między Wami. Często się spotykacie (w większym gronie lub sami), ale nie zaobserwowałaś w jego zachowaniu żadnych gestów, które mogłyby świadczyć o tym, że on chce być jak najbliżej Ciebie. Takimi gestami są np. obejmowanie, przytulanie, łaskotanie lub nieśmiałe dotykanie, które ma wyglądać na przypadkowe. #4. Opowiada Ci o innych dziewczynach. Kolega, który opowiada Ci o innych dziewczynach, raczej nie robi tego po to, by wzbudzić Twoją zazdrość, więc lepiej nie rób sobie zbyt wielkich nadziei, żeby się później nie rozczarować. #5. Nie dąży do tego, żebyście byli sam na sam. Zakochany chłopak będzie chciał spędzać z Tobą jak najwięcej czasu, najlepiej bez obecności osób trzecich. Jeżeli on chętnie przebywa w Twoim towarzystwie, ale nie zależy mu na spędzaniu czasu tylko we dwoje, to prawdopodobnie jesteś dla niego tylko koleżanką. #6. Nie prawi Ci komplementów. Nie musi to oznaczać, że mu się nie podobasz, bo przecież nie każdy chłopak obsypuje swoją ukochaną komplementami, ale większość od czasu do czasu mówi dziewczynie coś miłego. Brak jakichkolwiek miłych komentarzy na Twój temat może oznaczać, że on traktuje Cię jak zwykłego ?kumpla”. Czytaj także: Po czym poznać, że między Wami robi się poważnie? Źródło zdjęć: Pinterest Powinniśmy zostać przyjaciółmi czy kimś więcej.. ? Mam przyjaciela juz ponad rok.. A od miesiąca zachowujemy sie jak para.. Chodzimy za ręke, codziennie sie spotykamy, przytulamy sie, całujemy i nawet on mówi mi ze mnie kocha.. Zaczęłam być strasznie zazdrosna o Niego, a on o mnie.. zapytał(a) o 21:48 Czy jestem dla niego kimś więcej niż koleżanką? Znam Grzesia od roku. Kilka razy z nim rozmawiałam, zawsze mówiliśmy sobie cześć. 2 tyg temu na wycieczce w Warszawie przyszedł do mnie i dziewczyn do pokoju i było super ;D Byłam oparta o niego, oglądaliśmy zdjęcia z wycieczki bo koleżanka miała laptopa i zgraliśmy już część. W zeszły czwartek napisał do mnie na gg, bo mój niedoszły były (minęło pół roku odkąd przestałam z nim rozmawiać) rozpacza, że go nie chcę. Wyjaśniłam Grzesiowi sprawę i jest po mojej tego czwartku kilka razy rozmawialiśmy na gg, podobało mu się to, że prawie na nim leżałam w Wawie xd Ogólnie rozmowa wtorek po kółku siedziałam z nim i koleżanką pod szkołą. W pewnym momencie jak się dowiedziałam, że ona mnie zdradziła xd to zaczęłam się do niego przytulać. Koleżanka Marta poszła do domu po chwili. Wtedy zapytałam się go, czy chce ;* bo mu obiecałam za to, że mnie broni. Powiedział ''Pewnie ;)'/ To dałam buziaczka w policzek i on mi środę zapytałam się go w szkole, czy mi pożyczy bluzę, bo mi strasznie zimno, pożyczył ;DDzisiaj (piątek) też było kółko, usiadłam z nim znów przed szkołą. Po pół godzinie rozmowy odprowadził mnie do miasta bo się tam z mamą się 'Mogę się do Ciebie przytulić? Tak ładnie pachniesz ;D'' (przedtem przed szkołą o tym też rozmawialiśmy). Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Było tak miło ;D Zapytał podczas przytulania czy się spotkamy we wtorek po konkursie chemicznym, odpowiedziałam, że tak. Daliśmy ;* i myślicie, czuje coś do mnie ? Jestem z nim zakochana? Bardzo go lubię i ostatnio często o nim myślę. Dodam, że swoją przyjaciółkę i jej przyjaciółkę też czasem przytula i daje ;*.Mam u niego szansę ? Co mam robić jak się spotkamy w ten wt. ?Wszystkie odpowiedzi na temat mile widziane ;D ;* To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Moim zdaniem jest zapytać go prosto z mostu, że ci się podoba i zapytaj czy ty się mu podobasz i wgl , jak to z wami jest. Jeśli jesteś mniej odważna, to napisz mu to na gg, sms, nk lub przez inny komunikator. Możesz też ' wysłać na zwiad ' jakiegoś waszego wspólnego kolege, żeby zapytał chłopaka, czy chciałby z tobą chodzić , czy masz u niego szance, czy mu się podobasz i takie bzdety, oczywiście jako on sam, a nie, że ty pytasz. Potem przekaże ci wiadomość i będziesz wiedziała na czym stoisz. ;) . Mam nadzieje , że pomogłam. Jak coś to pisz do mnie na profil ;) . Pozdrawiam śliczna i pyskata xd Odpowiedzi Pocałuj go z zaskoczenia! weruś95 odpowiedział(a) o 21:52 ja bym sie tak nie starała, nie narzucała, możesz wzbudzic w nim zazdrosć i zobaczyć jak sie zachowuje, czy jest zazdrosny Często zapominamy że istnieje coś takiego jak wyszukiwarka, proszę : [LINK] Nie ma za co! Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub A o tym, że jestem dla niego najważniejsza, przekonuje mnie każdego dnia tym, jak mnie traktuje. Jestem pewna, że nie mogłam trafić na lepszego mężczyznę. Nie wszystkie kobiety mają
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2014-03-07 00:34:01 yulenka Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-06 Posty: 4 Temat: Jak stać się dla niego kimś więcej niż tylko koleżanką?Jest to mój pierwszy post na tym forum. Do tej pory byłam sceptycznie nastawiona do takiej formy uzewnętrzniania się, ale teraz potrzebuję opinii innych ludzi, spojrzenia na moją sytuację z odmiennej perspektywy, a nie mam niestety o tym z kim miesięcy temu poznałam przypadkiem pewnego faceta. Mimo że należę do osób chorobliwie wręcz nieśmiałych, to o dziwo łatwo udało udało mi się z nim porozumieć. Było to głównie jego zasługą, jako że jest człowiekiem bardzo śmiałym, pewnym siebie, towarzyskim. Od samego początku miałam wrażenie, że mu się podobam. Często do mnie zagadywał, żartował, szukał kontaktu fizycznego. Nawet moja koleżanka zauważyła, że "bardzo mnie polubił". Ja wtedy nie traktowałam go jak kogoś więcej niż tylko kolegę. Nie był do końca w moim typie, a poza tym byłam wtedy w dosyć burzliwym związku, który niestety (choć z perspektywy czasu powinnam chyba napisać "na szczęście") szybko się rozpadł. Niemniej lubiłam jego towarzystwo i nie zaprzeczę, schlebiało mi jego zainteresowanie. Jednak z czasem między nami zaczął się tworzyć dystans. Rzadziej się spotykaliśmy, a nasza znajomość nabrała charakteru bardziej "kumpelskiego". Z początku wcale się tym nie przejmowałam, lecz po jakimś czasie, zaczął mi dokuczać brak jego obecności. W końcu jakiś czas temu podczas jednego z naszych spotkań odbyliśmy między sobą długą, szczerą rozmowę. Wyznał mi wtedy, że jest ktoś, o kim myśli jak o potencjalnej partnerce. Poczułam się wtedy jak idiotka, bo przez chwilę miałam nawet wrażenie, że to mnie ma na myśli. On mówił jednak zupełnie o innej osobie, którą poznał mniej więcej w tym czasie co mnie. Ich znajomość rozwija się bardzo powoli, ona teraz jest za granicą, lecz wszystko jest na dobrej drodze do tego, by zostali parą. Jest mi teraz z tym tak źle, bo dopiero teraz zaczęło do mnie docierać, że to naprawdę fajny chłopak. Zaczynam żałować, że wcześniej tego nie zrozumiałam i nie dałam mu jakiegoś subtelnego sygnału, że jest dla mnie kimś więcej. Teraz jest już chyba na to za późno, bo nie chcę się wpychać między niego a tamtą dziewczynę. Z drugiej strony on ostatnio znów zaczął pozwalać sobie na śmielsze żarty i czuję, po prostu czuję to całą sobą, że nie jestem mu zupełnie obojętna. Podpowiedzcie mi co w tej sytuacji zrobić, mam niewiele czasu, później zostanę już tylko z głębokim żalem. 2 Odpowiedź przez szczęście111 2014-03-07 09:26:35 Ostatnio edytowany przez szczęście111 (2014-03-07 09:28:20) szczęście111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-02-19 Posty: 873 Wiek: 29 Odp: Jak stać się dla niego kimś więcej niż tylko koleżanką? Skoro czujesz że nie jesteś mu całkiem obojętna, to on po prostu ma dylemat czy wybrać ciebie czy tamtą. Faceci lubią zabiegać a nie dostawać gotowe na tacy więc daj mu szansę żeby to on zabiegał o ciebie. Możesz mu dać do zrozumienia że jest dla ciebie wyjątkowy ale na tyle.. bądź trochę tajemnicza...., a on będzie musiał w końcu wybrać którąś z was. Dzioło - "zamyślone głowy" - hej, zamyślone głowy nie chcę z wami walczyć... jazda 3 Odpowiedź przez yulenka 2014-03-07 23:26:36 yulenka Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-06 Posty: 4 Odp: Jak stać się dla niego kimś więcej niż tylko koleżanką?Sęk w tym, że odnoszę wrażenie, że jestem "tajemnicza" aż nadto. I że czasami ta tajemniczość graniczy wręcz z ignorancją, chłodem, odtrąceniem. Nie biegam za nim, nie robię do niego maślanych oczu ani nie nie jestem w stosunku do niego nachalna, więc wydaje mi się, że nie jestem łatwo dostępna. Nie chciałabym jednak przegiąć też w drugą stronę, by nie uznał, że jestem arogancką, zarozumiałą księżniczką, której ciężko czymkolwiek dogodzić. Również podejrzewam, że waha się między nami dwiema. Pytanie tylko jak go przekonać do siebie? Nie chcę stosować tanich sztuczek, by za wszelką cenę go przy sobie zatrzymać. Chciałabym, by dostrzegł we mnie to co dobre i uznał, że jestem go warta. 4 Odpowiedź przez JA_skółka 2014-03-08 16:36:57 Ostatnio edytowany przez JA_skółka (2014-03-08 16:40:31) JA_skółka Woman In Red Nieaktywny Zawód: inż. Zarejestrowany: 2013-08-17 Posty: 250 Wiek: '91 Odp: Jak stać się dla niego kimś więcej niż tylko koleżanką? Bądź sobą, nie udawaj niedostępnej, nie udawaj przebojowej, nie udawaj nikogo. Rób co lubisz, co kochasz, na co masz ochotę. Nie sil się na dziwne zasady typu "jak się z nim pocałuję na 3 randce,to uzna, że jestem łatwa", jeśli nie czujesz tego. Jak będzie chciał uznać Cię za obiekt do przelecenia, to i po 15 randce uzna, że jesteś łatwa, gdy tylko osiągnie cel. Jeśli natomiast ma Cię za fajną kobietkę, to i szacunek do Ciebie mu nie pozwoli nazywać Cię łatwą, głupią, *tu wstaw cokolwiek innego*.Bardzo dobrze, że nie chcesz stosować tanich sztuczek. Bądź jaka jesteś, bo to w Tobie ma się zakochać. Nie zakocha się? Trudno, w takim razie i tak by to nie wyszło. Pamiętaj, że to charakterem zatrzymujesz, więc Twój charakter to Twój Edit: Tak jeszcze poza tym wszystkim, jeśli masz ochotę się do niego odezwać - odezwij się. Jeśli chcesz się z nim spotkać - zaproponuj spotkanie. Kobiety też mogą proponować spotkania, zagadywać, jeśli nam zależy i tego byśmy chciały. Siedzenie jak księżniczka uwięziona w wieży i czekanie na księciunia to nie ta bajka. Owszem, niech zabiega, ale Ty na te zabiegi nie pozostawaj obojętna, bo ileż można zabiegać bez efektu? 5 Odpowiedź przez Awesomist 2014-03-13 21:52:39 Ostatnio edytowany przez Awesomist (2014-03-13 21:53:53) Awesomist Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-05-30 Posty: 60 Odp: Jak stać się dla niego kimś więcej niż tylko koleżanką? szczęście111 napisał/a:Skoro czujesz że nie jesteś mu całkiem obojętna, to on po prostu ma dylemat czy wybrać ciebie czy tamtą. Faceci lubią zabiegać a nie dostawać gotowe na tacy więc daj mu szansę żeby to on zabiegał o ciebie. Możesz mu dać do zrozumienia że jest dla ciebie wyjątkowy ale na tyle.. bądź trochę tajemnicza...., a on będzie musiał w końcu wybrać którąś z ale jako facet muszę napisać: srutututu ...bo na inny komentarz nie mam podobają mi się dwie kobiety - jedna koleżanka, do której sam nie wiem co czuję (a może i wiem, ale się boję że coś w związku się może spierdzielić... bo z tymi przyjaźniami damsko męskimi zawsze są jakieś cyrki)i nagle pojawi się druga osoba, z którą mam też fajny kontakt, ale ona wysyła sygnały, że chce czegoś więcej to zgadnijcie kogo wybiorę, gdy ta pierwsza nagle udaje niedostępną?Może być też tak, że facet nie jest zbyt fair i traktuje jedną z Was jako koło ratunkow. Ale nie udawaj niedostępnej, bo to NIE DZIAŁA. Lubimy zdobywać owszem, ale przychodzi taki etap, że jesteśmy znudzeni tą niedostępnością i mamy dość prób podbicia serca niedostępnej księżniczki skoro ktoś inny może to odwzajemnić bez żadnych gierek na poziomie licealistek. I zazwyczaj na takim etapie ta niedostępna się budzi, ale już jest po ptokach bo nam przeszło. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Co to znaczy "jesteś do mnie kimś więcej niż koleżanką" ? 2012-08-15 14:46:33; Czy jestem dla niego kimś więcej niż tylko koleżanką? 2011-06-12 22:09:42; Jak byś nazwała/nazwał osobę która była by dla ciebie kimś więcej niż koleżanką ale jednak nie przyjaciółką? 2011-09-24 21:10:43; Czy jestem dla niego kimś więcej

Podróż nie była długa. W dodatku twoja "nowa" rodzina przyjechała po ciebie, więc nie musiałaś tułać się po obcym ci mieście taksówką. Byłoby naprawdę cudownie i miło, gdyby nie pewien incydent. Przydzielono ci pokój, jadłaś smaczną wieprzowinkę z warzywami i rozmawiałaś z twoimi podopiecznymi. Dowiedziałaś się też, że mają syna, którego jednak obecnie nie było w domu. - Nie będzie mieć mi za złe, że zajmę jego pokój? - zapytałaś chyba po raz trzeci. - Nic się nie martw! - uśmiechali się. - Jesteś naszym gościem, nie będziesz mieszkała w salonie! - dodali oburzeni. - Wraca dopiero za tydzień, a wtedy coś wymyślimy! Daehyun nie musi o tym wiedzieć, prawda? - puszczali ci oko. Zgodziłaś się z nimi w duchu, ale i tak czułaś się dziwnie, wchodząc do jego pokoju. Było to małe, ale całkiem przytulne pomieszczenie. I to w dodatku z balkonem! Rozejrzałaś się dookoła. Jak na chłopaka, pokój wydawał się całkiem czysty i uporządkowany. Dostrzegłaś na komodzie zdjęcie, więc od razu wiedziałaś, że to ten Daehyun. Był słodki... Jasne włosy, delikatny uśmiech... Od razu wpadł ci w oko. Miałaś nadzieję, że go poznasz. Zasnęłaś niemalże natychmiast, gdy tylko przyłożyłaś policzek do świeżo wypranej poszewki poduszki. Ale twój sen nie trwał długo, bo coś ciężkiego wbiło ci się w żebra tak mocno, że wrzasnęłaś z bólu. Najstraszniejsze jednak było to, że to coś, co wgniotło cię w materac, również krzyknęło! Kolejny krzyk, tym razem strachu, wydobył się z twojego gardła. Wytrzeszczając oczy, próbowałaś dojrzeć coś w ciemnym pokoju, ale jedynie co widziałaś, to zarys jakiejś postaci. Serce ci stanęło. To jakieś duchy? Straszy tu czy co?! Usiadłaś szybko, podciągając kołdrę pod brodę. Rozległy się szybkie kroki, pstryk i nagle ostre światło przecięło pokój - ktoś włączył lampę. I tak oto, poznałaś właściciela tego pokoju. Ups... - Yah! - zawołał nieco przerażony. - Co robisz w moim pokoju? Kim jesteś? - zasypał cię pytaniami. Przełknęłaś ślinę. - Mieszkam... - wydukałaś wciąż zdezorientowana. - Że co?! - prychnął rozdrażniony. - To mój pokój! - Jestem tu na wymianie szkolnej... - odparłaś cicho, byle tylko go nie denerwować. Przyjrzałaś mu się chwilkę. Najwidoczniej był na jakiejś wycieczce, bo torba i plecak leżały przy drzwiach. Na głowie miał czapkę odwróconą daszkiem do tyłu. No i chyba lubił hip-hopowy styl. - Na wymianie co? - zapytał głupio, jakby nigdy o tym nie słyszał. - SZKOLNEJ! - warknęłaś zła. Zirytowała cię ta cała sytuacja. To była twoja pierwsza noc w obcym miejscu, obcym pokoju, a zupełnie ci obcy chłopak, próbuje ci się wpakować do łóżka. No dobra, do jego własnego łóżka... - Co to za hałasy? Rodzice chłopaka wpadli do pomieszczenia kompletnie zaspani. Zaskoczeni spojrzeli na niego. Najwyraźniej nie spodziewali się go tutaj zastać. - Daehyun? A co ty tutaj robisz? - Cześć mamo. Fajnie, że się cieszysz z mojego powrotu... - Och, mianhe. Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło... Miałeś wrócić dopiero za tydzień. Co się stało? - Ta wycieczka była beznadziejna. Niektórzy źle się zachowywali i odesłali nas wszystkich do domu... - Przykro mi kochanie. Chłopak machnął ręką. - A co ONA tu robi? - delikatnie wskazał cie palcem. - ONA ma imię, synu - wtrącił się ojciec. - Niestety na jakiś czas będziesz musiał zadomowić się w salonie. - CO?! - Nie dyskutuj, tylko kładź się do łóżka. - Chyba na kanapę... - mruknął, wychodząc z pokoju. - Daehyun! - Przepraszamy cię za niego - rodzice pożegnali cię tymi słowami, życzyli dobrej nocy i również wyszli. A ty? Czułaś się jak piąte koło u wozu. Miałaś wyrzuty sumienia. Może najlepiej by było, gdybyś oddała mu pokój, a sama poszła na kanapę? Nie chciałaś, żeby był na ciebie zły. Chociaż i tak już był... No i nici z dobrego, pierwszego wrażenia. Jutro może być tylko gorzej... Pełna nie dobrych przeczuć, zasnęłaś. Rano nie było lepiej. Gdy się obudziłaś, na szafce nocnej znalazłaś kartkę od rodziców, informującą, że Daehyun pojedzie razem z tobą do szkoły i cię po niej oprowadzi. Trochę ucieszona tym faktem, a trochę nie, zeszłaś na dół, ale po blondynie nie było śladu. Usiadłaś do przygotowanego już śniadania, koło którego była przylepiona kolejna kartka. "Musiałem jechać wcześniej, więc pojedziesz sama. Nie jesteś małą dziewczynką, poradzisz sobie w szkole. Ona wcale nie jest taka duża. Mam mnóstwo zajęć. Narazie" Prychnęłaś pod nosem. Chyba jednak wciąż się wściekał o ten pokój. Zrobił to specjalnie! Z jednej strony go rozumiałaś. Na jego miejscu, też byłabyś wściekła. Ale z drugiej... Mógł chociaż udawać, że go to nie rusza. A tak bardzo chciałaś go poznać. Ale nie... Od razu musiałaś nadepnąć mu na odcisk. Przez marudzenie pod nosem na temat jego osoby, prawie spóźniłaś się na autobus. Potem, gdy z niego wyszłaś, ochlapało cię czerwone Ferrari, a na koniec, gdy wchodziłaś do szkoły, jakimś magicznym cudem, rozwalił ci się trampek. Cudownie! Zapowiadał się też koszmarny pierwszy dzień w nowej szkole... Teraz też, zapewne przez twoje już suche, ale poplamione spodnie i rozwalony but, który po kryjomu skleiłaś w szkolnej łazience taśmą (!), siedziałaś sama na stołówce, grzebiąc pałeczkami w miseczce ryżu. Miałaś dosyć. Chciałabyś już wrócić do domu... Nagle krzesło obok ciebie zaszurało i usłyszałaś czyjś głos. - Co tam? Spojrzałaś na swojego "współlokatora". W przeciwieństwie do wczoraj, dziś był uśmiechnięty. A może to była tylko jakaś maska? Wbiłaś wzrok z powrotem w jedzenie, nie odpowiadając. Chłopak zauważył, że traktujesz go obojętnie, więc odchrząknął, po czym powiedział: - Mianhe... Zerknęłaś na niego niepewnie, a potem rozejrzałaś się dookoła. - Ty do mnie to mówisz? - burknęłaś. Blondyn zamrugał dwukrotnie, ale szybko się rozpromienił. - No pewnie, że do ciebie, a do kogo? - zaśmiał się lekko. - Przepraszam za wczoraj - w jego głosie usłyszałaś skruchę. - Nie za dobrze wyszło to pierwsze spotkanie... - podrapał się zakłopotany po głowie. Przytaknęłaś. Przez chwilkę panowała między wami niezręczna cisza, przerywana rozmowami i śmiechami innych uczniów, podczas obiadu. - Może zacznijmy jeszcze raz? - zaproponował nieśmiało. Wyciągnął dłoń. Uśmiechnęłaś się leciutko. Chwyciłaś go za rękę. - Jestem Daehyun. - A ja _____ - przedstawiłaś się. A jednak wszystko dobrze się poukładało. Daehyun był naprawdę fajny! Oprowadził cię po całym liceum i było ci strasznie przykro, gdy musiałaś się z nim rozstać na ostatnią lekcję. Był klasę wyżej od ciebie i prawdopodobnie, jeśli wierząc innym, bardzo dobrym uczniem, aczkolwiek leniwym z powodu ciągłego spóźniania się na lekcje lub ich opuszczaniem. Nikt nie wiedział, co wtedy robi, ani gdzie przebywał. Ciebie jednak bardzo to zainteresowało, bo jego rodzice nie mieli o tym zielonego pojęcia. Codziennie razem chodziliście do szkoły i razem z niej wracaliście. Dwa dni od twojego pobytu, coś się zmieniło. - Wrócisz dziś sama? - zapytał, gdy skończyliście lekcje. - Wae? - jęknęłaś rozczarowana. - Mam jeszcze dodatkowe zajęcia, muszę zostać. - Ale Oppa... - Zobaczymy się w domu, arasso? - pogłaskał cię pieszczotliwie po głowie, po czym dodał: - Leć do domu, bo rodzice już pewnie czekają - poczułaś, jakby chciał się ciebie jak najszybciej pozbyć. Posłałaś mu fałszywy uśmiech i ruszyłaś do drzwi wyjściowych. Gdy tylko miałaś pewność, że mógł już pomyśleć, że sobie poszłaś, wróciłaś się, chowając się za filarem. I dobrze zrobiłaś. Daehyun schował książki do szafki, wyjmując z niego mały worek. Zatrzasnął drzwiczki, po czym wyszedł tylnym wyjściem. Co mogłaś zrobić? Pobiegłaś za nim. Wiedziałaś, że nie powinnaś go śledzić, ale... Zakazany owoc smakuje najlepiej, prawda? Czułaś się jak w jakimś filmie. Twoja akcja nie trwała jednak długo, bo chłopak wsiadł do autobusu, który akurat podjechał. Rzuciłaś się w tamtą stronę, ale gdy byłaś już blisko, drzwi zamknęły ci się przed nosem. A potem? Zaczął padać deszcz. Kill me. Dni mijały, a ty nadal nie rozwiązałaś tej tajemniczej "zagadki" zniknięć Daehyuna. Naprawdę cię to zaintrygowało... - Gdzie jest Daehyun? - rzuciłaś pytanie w przestrzeń, odrabiając lekcje na podłodze w salonie. - Na zajęciach, kochanie - odparła jego mama, chowając czyste pranie do szafki. Zmarszczyłaś brwi. - Tak długo? Ale na jakich? - dopytywałaś. - Ma dodatkowe zajęcia z matematyki i koreańskiego. - Przecież nie są mu potrzebne. Dobrze się uczy... - Masz rację - zgodziła się. - Ale on lubi się uczyć i chce się dokształcać. Nie zabronię mu tego - mówiąc to, zostawiła cię samą. Kompletnie tego wszystkiego nie rozumiałaś. Dobrze wiedziałaś, że nie siedzi teraz w szkolnej ławce i zakuwa. Więc gdzie w takim razie przebywał? Zagryzłaś wargę. Martwiłaś się o niego. A co, jeśli wpakował się w tarapaty? Usłyszałaś trzask drzwi frontowych, a po chwili on sam walnął się na kanapę, zrzucając przy okazji twoje przybory szkolne. - Yah! - oburzyłaś się. Miałaś wielką ochotę mu nawrzucać. Ostatnio często się tak z nim droczyłaś, nawet, gdy nie było to na serio. Jednak widząc jego zmęczony wyraz twarzy, oddaliłaś tę myśl od siebie. - Jestem taki zmęczooony! - stłumił potężne ziewnięcie. Zastanowiłaś się przez moment, po czym wypaliłaś: - Wszystko w porządku? - zerknął na ciebie, nie rozumiejąc, więc dodałaś: - Ostatnio ciągle cię nie ma w domu... - Jestem po prostu zajęty - odparł z uśmiechem. Nic nie mówiąc, wstałaś, porzucając zadanie domowe. Zaskoczyła go twoja reakcja. - Więc bądź zajęty dalej - mruknęłaś pod nosem smutno. Myślałaś, że się przyjaźnicie, że wasze relacje są na tyle dobre, żeby częściej się widywać i wychodzić razem. Ale chyba się przeliczyłaś. Był niczym starszy brat, ale wiedziałaś, że z twojej strony, to mogłoby być coś więcej. Gdyby tylko oczywiście miał dla ciebie więcej czasu... Szybciutko pozbierałaś z podłogi książki i zeszyty, a piórnik wsadziłaś pod pachę. Wtedy chwycił cię za ramię. - _____, nie bądź taka... - Spadaj. - Chodź do Oppy, pogadamy - zachęcał i wręcz słyszałaś śmiech w jego głosie. Bez słowa strzepnęłaś jego dłoń ze swojego ramienia, by wyjść, ale ten nie dawał za wygraną. Tym razem pochwycił twoją dłoń. - Przestań się wygłupiać i mnie puść! - fuknęłaś czerwona ze złości. Daehyun tylko zachichotał rozbawiony, po czym pociągnął cię mocniej. Chyba nie spodziewał się, że tak to się skończy, bo wyglądał na zdziwionego tym, że wylądowałaś na jego kolanach. No i ten huk, gdy wszystko poleciało ci z rąk... Teraz też czułaś jego ciepły oddech na swojej twarzy, która była tak blisko, jak nigdy przedtem. Serce ci przyśpieszyło i zdałaś sobie sprawę, że jesteś w stanie policzyć każdą rzęsę na jego powiece. Oboje jak na komendę, natychmiast się od siebie odsunęliście. Zarumieniona, zamierzałaś wstać z dumą, ale od tych emocji, aż zawirowało cię w głowie, przez co prawie potknęłaś się o piórnik. Na szczęście blondyn rzucił ci się na pomoc. - Uff, o mały włos - zażartował nerwowo. Rzuciłaś mu rozkojarzone spojrzenie, a potem burknęłaś: - Pabo. Zapominając o zeszytach, niczym torpeta poleciałaś na górę. - Po szkole idziemy na obiad! - usłyszałaś chłopaka, gdy wparowałaś do pokoju. - Znaczy się... - zamilkł, a ty zastanawiałaś się, co nagle mu się stało. - Mama jutro nie gotuje, no. Parsknęłaś śmiechem, kręcąc głową. - Słyszałem to! Twoją odpowiedzią był huk zamykanych drzwi. Nazajutrz, tak jak Daehyun obiecał, poszliście na obiad do jego ulubionej knajpki. Przy okazji dowiedziałaś się, że nie lubi owoców morza i boi się kolejek górskich. Jeśli chodziło o to ostatnie, to udałaś, że tego nie słyszałaś, co chłopak przyjął z ulgą. Dlatego teraz też chciałaś wyciągnąć go do Wesołego Miasteczka, a on jako "dobry Oppa" (jak sam podkreślał), musiał się zgodzić, pokonany przez twoje ayego. Byłaś taka szczęśliwa z powodu tego wypadu, że gdy już z daleka zobaczyłaś tę atrakcję, twoje emocje wzięły górę. - Nareszcie! - pisnęłaś, niczym mała dziewczynka, ruszając w tamtym kierunku, prawie w podskokach. Zanim się zorientowałaś, Daehyun został w tyle. Zaczął cię wołać, a potem krzyczeć. Nie rozumiałaś dlaczego, dopóki nie usłyszałaś głośnego pisku opon i mocnego szarpnięcia do tyłu. Wylądowałaś w jego ramionach, nie bardzo wiedząc, co się dzieje. Dopiero po chwili dotarło do ciebie, że o mało co, nie przejechał cię samochód. Chłopak wyglądał jakby dosłownie wyszedł z siebie. - Zwariowałaś? - zawołał przerażony, patrząc ci w oczy z wyrzutem. - Chcesz się zabić?! Zerknęłaś na niego nieśmiało, czując się jak idiotka. Jego wyraz twarzy złagodniał, więc dodał: - Gwenchana? Pokiwałaś głową, uśmiechając się delikatnie. Blondyn odetchnął z ulgą, po czym cię przytulił. Zamarłaś. Serce zaczęło ci walić jak oszalałe. Wtuliłaś się w niego, czując się błogo i bezpiecznie. Miałaś ochotę być w jego ramionach już na zawsze. Ale ktoś wam przerwał. - Daehyun? Nie wiedziałam, że masz dziewczynę - jego znajoma pojawiła się znikąd. Twój wybawiciel zmieszał się nieco. - T-to tylko k-koleżanka... To tylko koleżanka. Te zdanie odbijało ci się echem w głowie. Nie mogłaś myśleć o niczym innym, przez co niezbyt dobrze się bawiłaś. Gdy tylko wróciliście do domu, zamknęłaś się w jego pokoju. Mimo, iż zawsze przesiadywaliście tutaj razem, dziś nie pozwoliłaś mu na to. Daehyun, nie rozumiał dlaczego. - Zrobiłem coś nie tak? - dopytywał zza drzwi. Cisza. - Okej... Jeśli będziesz chciała pogadać wiesz, gdzie mnie znaleźć - zakończył waszą rozmowę "przez drzwi". Usłyszałaś, jak schodzi po schodach do salonu. Przez dwa dni relacje między wami nie były zbyt dobre. Miałaś dziwne wrażenie, że się od siebie oddaliliście. To było przykre. Czasem sam Daehyun próbował zagadać, nawet rzucał jakieś suche żarty, ale ty tylko go zbywałaś. Ze smutkiem skreślałaś dni na kalendarzu, dostrzegając, że niewiele czasu ci zostało. Nie chciałaś opuszczać tej rodziny. Nie chciałaś opuszczać Daehyuna... Gdy zaczął się weekend, pogoda była wyjątkowo upalna. Z radością wskoczyłaś w luźniejsze ciuchy, ciesząc się z prawie wakacyjnej pogody. W ten weekend nie obeszło się też bez coraz dziwniejszych sytuacji... - Co wy robicie? Ty i twój kolega z klasy, spojrzeliście w stronę drzwi, w których stał niezbyt zadowolony Daehyun. - Uczymy się, nie widać? Siedzieliście w ogrodzie przy stole, ćwicząc algebrę. Potrzebowałaś pomocy, więc... - Mogłaś poprosić MNIE, a nie JEGO. Zamrugalaś dwukrotnie, zastanawiając się, o co mu chodzi. - Nie miałeś dla mnie czasu - mruknęłaś. - Potrzebuję pomocy teraz, a nie za TYDZIEŃ - dodałaś, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Blondyn przeniósł wzrok z chłopaka na ciebie, mierząc cię z góry na dół. Aż gorąco ci się zrobiło... Zerknął na twojego kolegę z klasy, który obserwował was z dziwną miną. - Przepraszam na chwilę - wymamrotał, po czym podszedł do ciebie, pociągając cię w górę. - Musimy pogadać. Przewracając oczami, rzucilaś do kolegi ciche "zaraz wracam" i posłusznie za nim poszłaś. Gdy byliście już w środku, wychuchałaś. - Co to miało być? Ośmieszasz mnie! - Nie przesadzaj - odparł spokojnie. - Nie przesadzaj? Tylko się uczymy, a ty wyjeżdżasz z takimi tekstami! - Dla mnie to nie wyglądało na naukę - upierał się. Skrzyżował ramiona, patrząc na ciebie uważnie. Widząc, że nie rozumiesz, do czego dąży, dodał: - _____, ten koleś rozbiera cię wzrokiem! - Że co proszę?! - oburzyłaś się. - Idź się przebierz - poprosił. - Ty chyba naprawdę zwariowałeś - zerknęłaś na swoją letnią sukienkę. - Idź. - Aniyo! To moja ulubiona! - jęknęłaś. - Poza tym, nie możesz mi rozkazywać! - dodałaś buntowniczo. - Owszem, mogę - odpowiedział. - Rodziców nie ma w domu, więc ja tu rządzę, bo jestem najstarszy. Na górę marsz - uśmiechnął się wrednie. Tupnęłaś nogą rozzłoszczona, po czym zrobiłaś, jak kazał. Gdy tylko zniknęłaś mu z oczu, Daehuyn odetchnął z ulgą, uśmiechając się do siebie jak idiota. - Jak ja ją lubię denerwować! Nazajutrz ciebie i twoje nowe koleżanki, obudziło głośne trzaskanie - jakby ktoś wyrywał trawę z ziemi. Po chwili do tego hałasu dołączyły dzikie piski i chichoty. Zerwałaś się wściekła z łóżka, zastanawiając się, co albo kto przeszkadza wam wasz "babski wieczór", który co prawda już się skończył, ale jednak... Ten ktoś nie miał litości, no! To przecież sobota! Weszłaś bosymi stopami na balkon, wciskając się pomiędzy dziewczyny. To, co zobaczyłaś sprawiło, że oczy prawie wyszły ci z orbit. Daehyun kosił trawnik...bez koszulki. Mimowolnie, zrumieniłaś się, Zaraz jednak, nawet się nie przebierając zbiegłaś na dół, by nagadać mu na zewnątrz. - Yah! Co robisz? - zawołałaś. - Co? - zapytał niemo. Spojrzał na ciebie, parskając śmiechem. No tak. Wciąż byłaś w piżamie. - Pytałam, co robisz!? - próbowałaś przekrzyczeć kosiarkę. - Koszę. - To widzę - mruknęłaś zażenowana. Nie mogłaś oderwać od niego wzroku. - Idź się przebierz - ku jego zdziwieniu, użyłaś jego wcześniejszych słów. - Przyprawiasz moje koleżanki o palpitację serca - dodałaś niemrawo, odchodząc. Chłopak rozejrzał się, a potem spojrzał w górę. Widząc dziewczyny wskazujące go palcem, który próbowały się skryć za firanką, speszył się i czym prędzej czmychnął po koszulkę, która porzucił gdzieś w krzakach. Ostatnie dni pobytu w tej rodzinie, minął ci szybko, ale niezwykle boleśnie. Pakowałaś swoją walizkę, wzdychając ciężko. Będziesz tęsknić... Nie powiedziałaś tego Daehyun'owi, ale przełożyłaś swój lot tak, byś nie musiała się z nim żegnać. Bałaś się, że mogłabyś mu powiedzieć coś o tym, co czujesz. Bałaś się, że nie byłoby to miłe rozstanie. Ale lubił cię. Wiedziałaś to. Dlaczego to wszystko jest takie trudne? Zostawiłaś krótki, ale niesamowicie uczuciowy liścik od serca. Jeśli to przeczyta, ciebie i tak już tu nie będzie. Po co masz się zbłaźnić w jego oczach? Z ciężkim sercem, czekałaś na lotnisku, odliczając czas, który pozostał do twojego lotu. Z nerwów ściskałaś bilet, zupełnie nie wiedziałaś, dlaczego. Miałaś jakieś dziwne przeczucie... - _____!!! Zamarłaś, spoglądając przed siebie. Nie wierzyłaś własnym oczom! Po drugiej stronie budynku stał Daehyun. Najwidoczniej musiał przebiec znaczną część drogi, bo był zdyszany i czerwony z wysiłku. Ruszył w twoją stronę. Wstałaś z ławki, czując jak trzęsą ci się nogi. Poczułaś też lekki strach? Pewnie przeczytał... Co ci odpowie? Przecież takie rzeczy zdarzały się tylko w filmach! Zrobiłaś kilka kroków do przodu, a chłopak znów zaczął biec. Patrzyłaś jak w zwolnionym tempie, jak jest coraz bliżej, a potem przyciska cię do siebie, jakby nie widział cię całe wieki. - Jak mogłaś? Jak mogłaś się ze mną nie pożegnać? - zawołał z wyrzutem. Wtuliłaś się w niego, czując łzy w oczach. - Mianhe... Ja tylko... - Tak się tobą opiekowałem, martwiłem... - zaczął mówić szybko, wiedziałaś, że jest zdenerwowany. - Od początku...od początku bardzo cię lubiłem - wyznał. - Myślałem, że to wiesz... Bałaś się na niego spojrzeć. A więc to tak? Kamień spadł ci z serca. - Mówiłeś, że jestem tylko "koleżanką"... - szepnęłaś. - Aniyo - zaprzeczył. Odsunął cię od siebie, by móc na ciebie spojrzeć. Zarumieniłaś się, na co on uśmiechnął się lekko. - Jesteś kimś znacznie więcej. Serce zabiło ci szybciej. Miałaś wrażenie, że zaraz wyskoczy ci ze szczęścia. Po lotnisku rozległ się miły, kobiecy głos. - Muszę iść... - powiedziałaś smutno. - Zobaczymy się jeszcze? - chwycił twoją dłoń z nadzieją. Zastanowiłaś się, po czym odpowiedziałaś: - Daehyun...To nie ma sensu.. Jego uśmiech przygasł. - Nie mów tak! Nie mieszkasz na końcu świata! - rozbawił cię, przez co na twojej twarzy, pojawił się mały uśmiech. - Chcę cię znów zobaczyć. Muszę. Zabrakło ci słów. Nie sądziłaś, że jest taki romantyczny. Kto normalny biegłby za kimś na lotnisko, skoro w każdej chwili mogłoby go tam nie być? - A-arraso - wydukałaś nieśmiało. - Yay! - zawołał uradowany, po czym pod wpływem impulsu, pocałował cię w policzek. Z wypiekami na twarzy, pomachałaś mu i ruszyłaś przed siebie. Nagle zawołał cię, więc się odwróciłaś. - Zobaczymy się szybciej niż myślisz! - Co masz na myśli? - krzyknęłaś. - Zostałem trainee! Wytrzeszczyłaś oczy zszokowana. Teraz już wiedziałaś, co robił po lekcjach. - Chincha?! Pokiwał głową. - I na pewno szybko zadebiutuję! - chwalił się. Pokazałaś mu język, śmiejąc się. - Obyś miał rację! Hwaiting! Nic więcej nie mówiąc, pomachał ci na pożegnanie. Szłaś, ciągle patrząc do tyłu. Machał ci tak długo, dopóki nie straciłaś go z oczu. Jedno wiedziałaś na pewno: Będziesz go wspierać, choćby nie wiem co. Był najlepszym chłopakiem na świecie, który wybrał akurat ciebie. Czego można chcieć więcej? Hwang Min Young - scenariusz dla ciebie :) Prosiłaś o coś romantycznego. W sumie sama nie wiem, czy jest to aż takie romantyczne, ale wierzę, że ci się spodoba :) Przypominam, że aktualnie prośby o "konkretne" scenariusze są zamknięte, mianhe!

Nie warto, na 90% sie zakochasz i będziesz cierpieć bo dla niego nadal bedziesz tylko koleżanką do seksu. Takich sytuacji są tysiące i potem kobiety zaluja Z taką logiką, żeby nie

Twoja córka albo syn przeżywa okres fascynacji koleżanką lub kolegą? Chce się do niego czy do niej upodobnić? Robić i lubić te same rzeczy, mieć identyczne ubrania, pasje i opinie na każdy temat? Brzmi znajomo? Niedawno byłam u koleżanki i jej córki Sonii, pierwszoklasistki. Tak samo mocno jak szkołą była podekscytowana swoją nową przyjaciółką. A właściwie tym, że chce być taka sama jak ona. Mieć kręcone włosy, interesować się końmi i oglądać programy o remontowaniu mieszkań, by móc sobie o nich opowiadać, gdy się zobaczą. Kiedy o dziecięcej potrzebie naśladowania zaczęłam rozmawiać z innymi znajomymi, okazało się, że większość rodziców zna takie historie z własnego doświadczenia – albo to już za nimi, albo zachwyt ich dziecka kimś bardzo mu bliskim jest właśnie na krzywej Oj, przeróżne. Od nadziei, że to minie, przez obserwowanie z zaciekawieniem, jak topnieje nasza pozycja w oczach dziecka, a rośnie znaczenie kolegów i koleżanek, po pełne niepokoju rozważania o sile wpływu, który takie relacje mogą mieć i – nie ukrywajmy tego – mają. Gdyby to ująć w jednym zdaniu, brzmiałoby tak: „Raczej jest trudno”. – Może powiem wprost: potrzeba naśladowania jest naturalna i nie ma w tym niczego dziwnego. Inspirowanie się innymi to normalny etap w rozwoju – podkreśla Marta Szymczyk, prowadząca profil facebookowy Nieszablonowa Pedagożka. Fotografia: Pexels Róż znów w natarciu Więc tak: najpierw był etap różowy, to w przedszkolu. Potem Helenka jakby powoli się z tego wydostała, weszła w umiłowanie błękitnego, granatowego i żółtego. W szkole nowe dzieci, nowe zainteresowania, bardzo polubiła lekcje i wychowawczynię, wydawało się, że nie ma dla niej lepszego środowiska. – Ale potem podjęliśmy z mężem decyzję, że musimy przeprowadzić się w rodzinne strony, bo Kraków robi się dla nas za drogi, a dodatkowo skłoniły nas do tego duże kłopoty ze zdrowiem teściowej. Chcieliśmy być bliżej i móc jej pomagać. Zeszły rok szkolny Helenka zaczęła więc w nowej szkole, w nowym mieście. To była trzecia klasa. Nowe koleżanki najpierw ją trochę przerażały, nie znała ich, wydawało się, że ma kłopot ze znalezieniem grupki, do której mogłaby należeć. Potem była zielona szkoła, po której Helena wróciła przeszczęśliwa, bo zwróciła na nią uwagę Róża, najfajniejsza dziewczynka w klasie. Ucieszyłam się i do głowy mi nie przyszło, że to początek trudnej dla mnie sytuacji – opowiada Zosia, mama Helenki. Ta historia, o której mówi Zosia, rozwijała się powoli. Ma jasne strony: nowa przyjaciółka Heleny jest w klasie bardzo popularna, wokół niej powstało grono dziewczynek, które chcą się koleżankować, bo z Różą zawsze jest wesoło, fajnie się ubiera i ciągle się śmieje. Dzięki temu Helenka szybko odnalazła się w nowym środowisku. To, co niepokoi Zosię, to fakt, że jej córka chciałaby wszystko robić jak jej przyjaciółka. Malować paznokcie na różowo, mieć złoty plecak z cekinami (jak się przesunie ręką po cekinowej kieszonce, to się pojawia kotek w koronie, a jak się zrobi to raz jeszcze, kotek znika, a w jego miejsce pojawia się złote serce, co zdaniem Helenki jest wyjątkowo świetne), mieć różowe swetry i różowe spodnie dresowe, oglądać na Netflixie zdecydowanie za dużo bajek i filmów, wciąż rozmawiać przez kamerki, naśmiewać się z koleżanek, które nie są w ich paczce. Głównie z ich wyglądu, ale też z tego, że na niczym się nie znają, bo nie oglądały tych samych filmików na YT, które już widziały i omówiły Róża, Helenka i reszta ich paczki. – Nie podoba mi się to i się martwię. W sumie nie umiem się zdecydować, czy bardziej tym pędem do naśladownictwa, czy tą bezwzględnością, jaką dziewczyny okazują tym koleżankom, które nie są w ich grupie – dodaje pedagożki Marty Szymczyk na pewno nie zadziała próba zniechęcania dziecka do ważnej dla niego relacji. Wiadomo, że to, co zakazane, smakuje jeszcze lepiej. Natomiast dwie rzeczy, na które warto w takiej sytuacji postawić, to rozmowa z dzieckiem o tym, co jest dla niego istotne w kontaktach z tą ważną osobą, i podkreślanie, że ludzie się różnią pod wieloma względami, a ta różnorodność jest cenna. Dobrym pomysłem jest też tworzenie sytuacji, proponowanie aktywności, które są dla dziecka interesujące, i zapraszanie do nich także jego przyjaciół – to nam daje możliwość wprowadzenia do ich relacji tego, co dla nas ważne i na co chcemy zwrócić uwagę. Zmiana jak na dłoni Ola, córka Maliny, ma dziewięć lat i – jak mówią rodzice – jest miłą, grzeczną i ułożoną dziewczynką. Do tego nieźle się uczy i ma dobre serce. Ideał. – Ale wcale nie jestem pewna, czy Oli też jest tak dobrze z tym, jaka jest. Bo gdyby tak było, chyba nie wskoczyłaby w tę nową relację na główkę? – zastanawia się Malina. Zaczęło się tak: na początku stycznia do klasy Oli dołączyła nowa dziewczynka. Wychowawczyni zrobiła wiele, by dzieci ją zaakceptowały i dość szybko Marysia zaczęła się dobrze czuć w grupie. Wydaje się, że ze swoim usposobieniem gaduły i śmieszki miała łatwiej niż bardziej wycofane i introwertyczne dzieci. Na przykład takie jak Ola. Więc to albo przyciąganie przeciwieństw, albo wspólne zainteresowania, albo coś jeszcze innego sprawiły, że dziewczyny bardzo szybko się do siebie zbliżyły. – Zamknięcie szkół w marcu właściwie dodało tempa rozwojowi tej przyjaźni, bo codziennie rozmawiały z włączonymi kamerkami albo pisały do siebie na komunikatorach. Dość szybko zorientowałam się, jak pozycja Marysi zwyżkuje w oczach mojej córki, bo zmieniło się jej zachowanie. Z fascynacją opowiada o nowej koleżance, dyskutuje w niemal każdej sprawie, no a już w sytuacji, gdybym chciała wyrazić jakąkolwiek wątpliwość w sprawie zachowania jej przyjaciółki, to szybko dyskusje przechodzą w pretensje. Ola podniesionym głosem zarzuca mi, że się czepiam, że nic nie rozumiem i że chcę jej wybierać przyjaciół. Szczerze mówiąc, sama jestem tym zakłopotana, ale wygląda na to, że tak, że rzeczywiście bym chciała – opowiada Malina. Fotografia: Pexels Trudno jej się z tym ułożyć, bo chciałaby szanować wybory córki, ale ten akurat ją bardzo niepokoi. – Z dziecka, które czyta książki, przeobraziła się w osobę, która mówi, że nie ma na to czasu. Jesteśmy rodziną, która bardzo dba o relacje, często dzwonię do moich rodziców, szwagierki i teściów, robimy sobie miłe niespodzianki, po prostu troszczymy się o siebie. Widzę, że to wywołuje rosnące zniecierpliwienie mojej córki, nie ma ochoty rozmawiać o tym, co słychać u babci, ani zastanowić się, co kupić wujkowi na urodziny. Chce tylko rozmawiać o swojej przyjaciółce i ich nowych pomysłach, o serialach, które oglądają, i o tym, co znów źle zrobiła ich wychowawczyni – dodaje Malina. – Zachęcałabym rodziców, żeby próbowali rozmawiać – ale nie o tej nowej ważnej osobie w życiu dziecka, tylko o zachowaniach, które nam się nie podobają. Podpytujmy dziecko, jak się z tym czuje, jak to postrzega. Takie zachęcanie do refleksji pomoże mu samodzielnie sobie różne rzeczy przemyśleć, dostrzec aspekty, których być może nie widzi, a my też lepiej je zrozumiemy. Ale co bardzo ważne: równolegle z próbami uwrażliwiania dziecka warto je wspierać jego samoocenę, by wzrastało w przekonaniu, że jest mądre i może podejmować własne, dobre decyzje. Dzięki temu tworzymy sobie też dobrą przestrzeń do dalszych rozmów – podpowiada Marta Szymczyk. Przeskok Szymon, 10-letni syn Justyny, ma kilku bliskich kolegów, a wśród nich jednego, najulubieńszego. I to właśnie ta relacja przysparza Justynie zmartwień. – Bardzo dbamy o edukację Szymka. Jestem pierwszą osobą w mojej rodzinie z wyższym wykształceniem, więc dobrze wiem, czym jest awans społeczny dzięki edukacji. Pewnie stąd moja wielka fiksacja na tym, by mój syn też dostał to, co najlepsze w szkole i poza nią, i żeby widział – patrząc na mnie i na mojego męża – że to ma sens. Że fajnie jest się uczyć, czytać książki, interesować się światem – opowiada Justyna. I tu zaczyna się kłopot, bo najbliższym kolegą Szymka, no i w ogóle – zdaniem jej syna – najfajniejszym chłopakiem w szkole jest Leon, który uczy się najgorzej ze wszystkich i uważa, że szkoła jest głupia. Szymon naśladuje Leona niemal we wszystkim, zdarza się, że często chłopcy mówią jednym głosem, ich poglądy są identyczne, jakby się umówili, że tak będzie. Fotografia: Christo Anestev, Pixabay – To dla mnie trudna sytuacja, bo rodzina, w której dorasta Leon, to taki dom, z którego i ja pochodzę. Mało zainteresowania dziećmi i ich edukacją, bo w zamian wielka koncentracja na próbie związania końca z końcem, niewiele myślenia o przyszłości, tak jak ją rozumiem teraz. Mówiąc krótko, choć się tego wstydzę, nie chcę, by mój syn przyjaźnił się z tym chłopcem i naśladował jego olewający wszystko styl, bo to miejsce, z którego sama ledwo się wyrwałam – dodaje. Szymek czuje niechęć mamy i bardzo go to denerwuje. Może nawet robiąc jej na złość, często opowiada o pomysłach Leona i patrzy z uśmiechem na jej niezadowolone miny. A co robią rodzice? – Próbujemy włączać Leona w nasze aktywności – zabraliśmy chłopców na weekendową wyprawę do lasu, w którym urządziliśmy grę na orientację, dwa razy próbowaliśmy ich namówić na wieczór z planszówkami, ale na razie bez skutku, no i zastanawiamy się, czy nie zapytać rodziców Leona, czy ich syn mógłby z nami pojechać na tydzień ferii zimowych. Mój mąż ma więcej cierpliwości do tego, jak ważny jest ten chłopiec dla naszego syna, i zaoferował, że będzie ich obu uczył jazdy na nartach – opowiada Justyna. Co o tym wszystkim myśli Szymon? Jest zdania, że rodzice się na siłę wpychają do jego przyjaźni, co nie jest fair. Bo czy on organizuje zabawy dla ich znajomych? No właśnie.***Tyle wyzwań związanych z naśladowaniem, przed którymi stają rodzice, a większość nie jest wcale prosta. A jak radzi sobie z tym mama siedmioletniej Soni, która chce mieć kręcone włosy jak przyjaciółka? Zachowuje pełen spokój: Przecież to minie, tak jak każda jej fascynacja. Wystarczy poczekać. Ciekawe też, co o takich sytuacjach myślą ci rodzice, których dzieci zapragnęły naśladować kogoś, kogo rodzice uważają za dobry wzór do naśladowania. Kogoś, kto uwielbia matematykę i uważa, że konkurs matematyczny Kangurek jest wspaniały. Kogoś, kto uwielbia czytać książki, albo kogoś, kto tak długo wiercił dziurę w brzuchu rodzicom, aż się zgodzili w każdą sobotę jeździć do schroniska, by zabierać psy na spacer. Marta Szymczyk pokazuje jeszcze jeden obszar do przemyśleń: jeśli damy dziecku prawo do jego własnych wyborów, być może do popełniania błędów, to właśnie dzięki temu może się rozwijać i uczyć. W taki sposób dzieci zbierają doświadczenie życiowe i dojrzewają. Ale oczywiście nie zostawiajmy tego bez komentarza – bądźmy w relacji i kontakcie z dzieckiem. Bądźmy uważni na to, co się z nim dzieje. Autorka/autor Ola Rzążewska Jest dziennikarką, psycholożką i specjalistką od komunikacji. Lubi czytać książki, słuchać podcastów BBC i podróżować. Zobacz wszystkie artykuły 10 innych sposobów, aby powiedzieć „Jeśli mogę być w dalszej pomocy”. Inną alternatywą, którą możemy wybrać, jest „jeśli mogę być pożyteczny”. Możemy użyć tego wyrażenia, gdy chcemy zaoferować swoją pomoc, ale tylko wtedy, gdy osoba otrzymująca czuje, że możemy jej się przydać. Kiedy używamy tego wyrażenia
Witam! Zazdrość może być sygnałem, że czuje się Pani niekomfortowo obserwując relację mąż-koleżanka. Z Pani listu wynika, że dotychczas nie odczuwała Pani takich emocji w związku z zachowaniem męża. Warto zastanowić się, co takiego dzieje się między mężem a koleżanką, że czuje się Pani zagrożona. Małżeństwo to nie kajdany, co nie oznacza, że małżonkowie nie muszą sobie wyjaśniać trudnych spraw. Opisana relacja jest taką trudną sprawą. Dobrze byłoby z mężem na ten temat porozmawiać. Rozumiem, że podejmowała Pani próby, które nie przynosiły rezultatów. Może w tej sytuacji napisałaby Pani do męża list i wyjaśniła mu swoje uczucia i obawy oraz poprosiła o wyjaśnienie tej sprawy. List przemawia bardziej niż wypowiadane słowa. Mąż może Pani nie słuchać, kiedy mówi Pani na temat tej relacji. Dla niego takie rozmowy mogą być zagrażające. Dlatego może ich unikać, lub próbować zrzucić na Panią całą odpowiedzialność za tę sytuację. Zazdrość bywa destrukcyjna, ale może być również sygnałem, że w związku dzieje się źle. Dlatego warto poszukać odpowiedzi na pytanie, co powoduje Pani emocje i czy jest to związane z poczuciem zagrożenia. Koleżanka męża jest obcą kobietą, która może zagrozić Pani pozycji w rodzinie oraz odebrać Pani względy męża. Z opisu wynika, że mąż poświęca jej bardzo dużo uwagi. Zrozumiałe jest zatem, że nie czuje się Pani z tym dobrze. Warto, żeby spróbowała sobie Pani odpowiedzieć na pytania, co naprawdę czuje (czy jest to tylko zazdrość, czy towarzyszą jej inne emocje, a jeśli tak, to warto je nazwać) oraz co wywołuje w Pani takie silne emocje? Może Pani zapisywać te przemyślenia i wracać do nich w miarę pogłębiania swojej wiedzy na temat swoich przeżyć. Emocje to bardzo ważne informacje, które pozwalają nam zrozumieć siebie i to, co dzieje się z naszym ciałem i umysłem w konkretnych sytuacjach. Warto się w nie wsłuchać i postarać zrozumieć. Dzięki temu będzie Pani wiedziała, co należałoby zmienić i jak zadziałać, żeby sytuacja w związku się poprawiła. Proszę również pamiętać, że mąż jest tak samo odpowiedzialny za rodzinę, jak i Pani. Także do niego należy rozwiązywanie trudnych spraw, szczególnie że dotyczą one Was obojga. Pozdrawiam
Jestem kimś więcej niż tylko koleżanką? :* 2014-12-31 13:09:28; Problem z koleżanką i kolegą 2011-02-08 23:41:50; Jestem tylko koleżanką czy kimś więcej? 2016-06-21 20:01:07; Poznałem fajna dziewczynę i poczułem coś do niej. Po prostu się zauroczylem w niej 2016-07-26 22:43:35; Dziewczyny pomózcie poznałem fajna dziewczynę.
zapytał(a) o 16:30 Jestem dla niego kimś więcej niż tylko koleżanką ? Hej :) Podoba mi sie nie jestem pewna czy ja mu też :) Od jakiegoś czasu zaczepia sie we mnie :). Zawsze jak mamy geografie to zabiera mi moje rzeczy i nie chce sie na mnie patrzy i wf wybiera mnie do swojej grałam z nim i z jego kumplem w piłkę i moje koleżanka to widziała i twierdzi że on był zazdrosny kiedy się przepychałam z jego kolegą chcąc zabrać ze mną zazwyczaj gdy jestem sama i nie ma w pobliżu moich myślicie o tym ? Mam szanse ? :) Odpowiedzi Montes1 odpowiedział(a) o 16:32 Masz wielkie, a w jakim wieku jesteście ? ( z Ciekawośći )powodzenia :* Masz wielkie szanse mój kolega z klasy też tak robił ale ja mu odmówiłam chodzenia :D Uważasz, że ktoś się myli? lub Przyznaję, że chciałam to zrobić, ale facet nie wysyła mi jednoznacznych sygnałów i trochę nie wiem, czy jestem dla niej tylko kumpelą do wygadania, czy kimś więcej, trochę nie Więcej niż kolega Oznaki, ze to nie tylko kolega… Jak odczytać szczere intencje u mężczyzny?Czy jestem dla niego kimś więcej ?A co jeśli nie jestem dla niego tą jedyną?Oznaki, ze to nie tylko kolega… W dobie dzisiejszych czasów otwartość relacji między ludźmi sprawia, że uruchamia się w nas coraz więcej różnego typu emocji. Poznajemy wielu ludzi, czy to dzięki pracy, czy różnym portalom randkowym, tworzymy wiele relacji na różnych płaszczyznach. Wiele zależy od naszych personalnych upodobań, w jakim towarzystwie zazwyczaj lubimy spędzać czas. Z pewnością każdy kocha być w centrum uwagi drugiego człowieka, ponieważ chcemy się czuć dla kogoś ważnym. Jeżeli chodzi o relacje typowo damsko-męskie, to pojawia się odwieczny problem, czy przyjaźń łącząca kobietę oraz mężczyznę, ma prawo istnieć? A co jeżeli chcemy czegoś więcej, ale ilość dostarczanych bodźców przez tego wybranka jest ciężka do rozpoznania. Jeżeli zmagasz się z tym problemem, to poniżej przedstawione zostaną bardziej klarowne kwestie dotyczące prawidłowego odbierania sygnałów przez odczytać szczere intencje u mężczyzny?Temat zbudowania zdrowego związku jest niesamowicie ciężki. Najważniejsze jest poznanie dobrze swojego potencjalnego partnera, a jeżeli masz czasami jakieś wątpliwości, to warto, żebyś się zastanowiła czy faktycznie dobrze odbierasz jego sygnały. Interpretacja zachowania mężczyzn jest czasami dla nas kobiet bardzo ciężka, nie bez powodu mówi się, że jesteśmy z Wenus, a oni są z Marsa. Podstawową zasadą komunikacji jest szczera rozmowa. Co, jeżeli czujesz, że podejmując się rozmowy, niepotrzebnie poczujesz się zraniona?Jako pierwsze, zastanów się, jak zazwyczaj umawiacie się na spotkania. Z czyjej inicjatywy to wychodzi i czy faktycznie chęć przejęcia inicjatywy z pomysłami, należy po Twojej czy jego stronie? Każdy zakochany, bądź zauroczony mężczyzna czasem zostawia właśnie swojej kobiecie możliwość, ponieważ liczy się z tym jaką formę spędzenia czasu chciałaby aspekt to tego, czy kiedy się widzicie to, czy zaczyna się oglądać za innymi kobietami. Może jednak dalej ma aplikację randkową i szuka kolejnych partnerek? W takiej sytuacji szanse na związek są uwagę na gesty, które kieruje w Twoją stronę? Zakochany mężczyzna jest zawsze chętny do pomocy, poda Ci płaszcz, przepuści w drzwiach. Takie drobne sygnały właśnie wskazują na to, czy faktycznie mu zależy. Czy jest przy Tobie gentlemanem, czy jesteś jego kolejną kumpelką?Czy często zderzasz się z falą wymówek, jeżeli zaplanowaliście jakieś wyjście? Łatwo jest poznać jego podejście do Ciebie, jeżeli chwile przed spotkaniem on je odwołuje. Zapamiętaj, taki mężczyzna nie może być tym wygląda Wasz kontakt fizyczny? Jeżeli zdarza się Wam być trochę bliżej, np. próbuje złapać Cię za rękę. Zwróć uwagę na to, czy szuka jakoś Twojej bliskości, czy raczej trzyma dystans. Kobiety kochają być komplementowane, zauważ czy zwraca uwagę na Twój wygląd. Zakochany mężczyzna widzi to, jak się starasz przed każdym spotkaniem, czy jak czasem jesteś po prostu w dresie i na dodatek nieumalowana. Dla niego zawsze będziesz piękna i daje Ci wyraźne co do tego lubią rozmawiać, ale potrzebują dobrego słuchacza. Zwróć uwagę na to, czy liczy się z Twoim zdaniem i interesuje go to, o czym mówisz. Ważne jest również to, żeby pamiętał to, o czym rozmawiacie. Ważne jest, żeby się interesował tym, co na bieżąco się u Ciebie co z Waszymi planami? Dzielicie jakieś czy raczej czujesz ten dystans i znajomość przebiega od zwykłego spotkania do spotkania?Teraz zadaj sobie pytanie, czy czujesz się przy nim po prostu szczęśliwa i czy dostajesz od niego jakiekolwiek poczucie bezpieczeństwa? Sytuacja, która łatwo to może zobrazować to powrót do domu. Czy odprowadza Cię na przystanek albo do domu po zakończonym spotkaniu? Jeżeli jesteś dla niego tylko koleżanką, to pomijałby tego typu kwestie i poszedł w swoją co jeśli nie jestem dla niego tą jedyną?Pamiętaj, że nie warto tracić czasu na ludzi, którzy Cię w jakiś sposób unieszczęśliwiają lub po prostu tracą Twój czas. Kochać i przede wszystkim być kochanym to jeden z większych sensów istnienia. Nie pozwól się traktować jak przysłowiowy “plasterek” jeżeli oczekujesz czegoś więcej. Na miłość zawsze przyjdzie odpowiedni moment, a jeżeli nie teraz, to najwidoczniej los chciał inaczej. Głowa do góry, tego kwiatu jest pół światu, a przecież nie warto się męczyć w relacji, która jest niepewna. Jeżeli jednak czujesz się na siłach, żeby być dla niego tylko koleżanką, to zawsze warto mieć po prostu go za swojego dobrego kumpla. Pamiętaj, że świat się nie kończy na nim i zawsze za rogiem może czekać ktoś, kto będzie chciał odwzajemnić Twoje uczucia. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł lub korzystasz z mojej wiedzy na swoim blogu lub stronie www to wstaw proszę u siebie link do źródła: Tagi: ⭐ oznaki, że on chce czegoś więcej niż przyjaźń, czy kolega coś do mnie czuje, jak poznać, że jestem tylko koleżanką, jestem tylko jego koleżanką,O mnie Jestem doświadczoną kobietą, wróżką i numerologiem. Moja sprawność w interpretacji rozkładów kart tarota i uzupełnianie jej numerologią zadziwia często nawet mnie, stąd pewnie tak spore zainteresowanie moimi wróżbami. Oprócz wiedzy teoretycznej i praktycznej, wykazuję się również szczerością w moich wróżbach, dlatego masz pewność, że powiem Ci zawsze to co pokazały mi karty a nie to,co chcesz usłyszeć Zawsze stawiam na szczerość i prawdę rozkładając karty, ponieważ to zawsze popłaca. Więcej o mnie przeczytacie Państwo tutaj: o mnie W przypadku zainteresowania moimi wróżbami proszę o kontakt pod tym adresem e-mail: wrozka@ Lub za pomocą formularza kontaktowego na stronie zamów wróżbę. Pozdrawiam serdecznie.
ጣλοгаш етеփኯса аջиԸսըծεцቺ ጃդАቮեጎодре цዙճяጯ
Εщокрой և ечολուսοζУраб зυբоյоչикр яйоզаሄавсէդыዴև ичаհυσիጮաс
ፉцазጳк трιզощኹгыСр хቸцуфа ችዐискеԳуηиዳ ሑекθжխхаг
Тዊጇа խփሂኪснунтይኻ итωψ етрΠищը еφእйеδε
1XzeCX.
  • 8o0uozmsmz.pages.dev/3
  • 8o0uozmsmz.pages.dev/2
  • jestem dla niego koleżanką czy kimś więcej